"Bezpieczny port". Anna Karpińska.

Cykl "Rodzinne roszady".

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2019).
W sprzedaży od 16.04.2019.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

O pierwszej książce z tego cyklu pisałam jakiś czas temu w tym wpisie https://chiara76.blogspot.com/2018/10/szukajac-przystani-anna-karpinska.html?fbclid=IwAR2_rCaeOoyetlJ_B5NDlEqtIcJAAkLtyLF5khJb4UtXSspDuqjM0U_jjag

"Bezpieczny port" rozpoczyna się w chwili ukończenia części poprzedniej czyli w momencie, gdy nieupilnowana Pola znika spod opieki osoby, która nad nią sprawowała pieczę.
Nie będzie to wielkim spoilerem ( w końcu o czymś musi być dalsza część książki ) gdy napiszę , że dziewczynka szczęśliwie zostanie odnaleziona. Ale Wanda Zarębska, jej babcia ale właściwie dla dziewczynki ktoś ważniejszy od matki, która nie utrzymuje z dzieckiem kontaktu , zanim wszystko dobrze się skończy, przejdzie prawdziwe piekło. Szczęśliwie jednak wnuczka się odnajdzie.
W tej części opowieści o Wandzie i jej rodzinnych skomplikowanych relacjach poznamy losy zarówno dobrze nam znanych z pierwszej części postaci jak również nowych bohaterów. Chociaż właściwie grono postaci jest jednak wciąż to samo.
Niektóre sytuacje ulegną zmianie, niektóre relacje całkiem się popsują zaś inne o dziwo, będą kwitły.

W tym wszystkim jest Wanda, osoba, która na swoich barkach ma niemały ciężar. Opiekuje się ukochaną wnuczką ale chciałaby aby sytuacja była nieco inna i by dziecko znało przynajmniej własnego ojca, skoro matka się nim nie interesuje. Wanda odczuwa też wyrzuty sumienia w relacjach z pozostałą dwójką dzieci i wnukami ze strony drugiej, starszej od Kasi córki, Joasi. Na Joasię może liczyć, zwłaszcza, że ta z synkami sprowadziła się bliżej, do matki Wandy. 
Jednak pomimo tego, że na co dzień nie jest źle, Wandę gnębi dziwna sytuacja z Kasią, córką, która po wyjeździe do Niemiec z nią samą nie utrzymuje kontaktów , jedynie z matką Wandy zdaje się mieć w miarę niezłe układy a przynajmniej wtedy gdy potrzebuje pieniędzy od babci, która wydaje się być bezkrytyczna w stosunku do wnuczki. Dobrze jednak, że Wanda ma przy sobie zarówno dwoje pozostałych dzieci jak kuzynkę Gigę czy przyjaciółkę Mirkę.

W "Bezpiecznym porcie" Wanda po raz pierwszy bliżej przyjrzy się sobie samej, da sobie samej szanse na to aby po śmierci męża zacząć żyć na nowo. Przeprowadzi remont, zweryfikuje znajomości obecne i te z przeszłości. Postara się podarować samej sobie prawo do tego aby mając pięćdziesiąt dwa lata wciąż myśleć o przyszłości i własnym szczęściu, nie jedynie o tym aby dobrze działo się jej bliskim. Pewnie nie jest to łatwe zwłaszcza dla kogoś, kto jak Wanda jest tak oddany rodzinie, niemniej jednak cieszy mnie to, że autorka "pozwoliła" swojej bohaterce na stwierdzenie takich wniosków i pozwolenie sobie na bycie szczęśliwą.

Chociaż w tej części nie zabraknie naprawdę dramatycznych chwil i momentów, już sam tytuł niesie zapowiedź tego, że w życiu głównej bohaterki nareszcie zapanuje spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Moja ocena tej książki to 5 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...