"Moja rodzina i inne zwierzęta". Gerald Durrell.

Wydana w Wydawnictwie Noir Sur Blanc. Warszawa (2019). Ebook.

Przełożyła Anna Przedpełska-Trzeciakowska.

Tytuł oryginalny My Family And Other Animals.

Och. Mam z tą książką „problem”. Kiedy jeszcze była nie do zdobycia bo poprzednie nakłady zostały wyczerpane, wiele osób zachwalało ją i mówiło, że jest prześmieszna. No i widząc jej wznowienie, wiedząc, że akcja dzieje się w ulubionej przeze mnie Grecji, ogromnie się ucieszyłam i nastawiłam na wiele. Lektura zaś okazała się naprawdę dobra i ciekawa i zabawna ale…czegoś co spowodowałoby zachwyt największy, zabrakło. Nie wiem w sumie czemu bo książka spełnia wszystkie wymogi stania się lekturą niemal idealną. Jest bardzo dobrze napisana, świetnie przetłumaczona. Autor jest postacią niewątpliwie oryginalną i ciekawą jak również pozostali bohaterowie. A mimo tego po części cała ta wesoła gromada chwilami bywało, że wręcz mnie irytowała. Wiem, wiem, „narażę się” miłośnikom ale trudno. Z poczuciem humoru czy ogólnie z książką czy filmem jest tak, że każdy ma swoje poczucie humoru i własne upodobania, które albo zostają spełnione albo nie. W tym przypadku cały czas zastanawiam się co takiego się stało, że zachwytu większości nie podzielę. Owszem, książka jest bardzo zabawna i na pewno można ją polecić komuś, kto potrzebuje lektury na pociechę a nie dodatkowo przybijającą ale być może po prostu coś między nami do końca chemii nie było. Nie wiem. Wierzcie mi, czuję się mocno tym faktem zdziwiona i sama się wciąż zastanawiam co poszło nie tak.

Narrator , Durrell , wielki miłośnik zwierząt i przyrody, który zresztą przekuł to potem w swój zawód, miłośnikiem zwierząt był od zawsze. Swoją opowieść o pobycie wraz z matką i trójką starszego rodzeństwa snuje ze swadą i poczuciem humoru. Opowiada zarówno o swojej niewątpliwie oryginalnej rodzince, która spędzała dość swobodnie czas na Korfu, jak również o tym jak on jako dziesięciolatek spędzał tam czas znajdując nowe zwierzęta do swojej licznej kolekcji jak i nawiązując nowe interesujące znajomości. Menażeria Geralda jest jak wspomniałam ogromna a niektóre wchodzące w jej skład zwierzaki jak dwie sroki zwane przez niego Serokami, stanowią naprawdę oryginalnych członków tej zabawnej ludzko zwierzęcej rodziny.

Wszystko to wśród pięknych opisów zarówno samej wyspy Korfu jak i nawet zwykłego przydomowego ogrodu, które to opisy zyskują dzięki barwnemu językowi narratora. Widać niewątpliwie , że czas spędzony w Grecji odcisnął na nim niezatarte wpływy i być może zadecydował o poważnym wybraniu w przyszłości drogi zawodowej.

Moja ocena to 5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...