"Cisza między dźwiękami". Karolina Wilczyńska.

Cykl "Stacja Jagodno". Dziewiąta część.

Wydana w Wydawnictwie Czwarta Strona. Poznań (2019). Ebook.

Jak pamiętacie, dopiero co skończyłam poprzednią część serii "Stacja Jagodno" czyli "W obiektywie wspomnień". ""Cisza między dźwiękami" jest kontynuacją cyklu ale i tradycyjnie losów starych i nowszych bohaterów.
Tym razem większość książki opowiada o Tamarze i Łukaszu po narodzinach dziecka a konkretnie skupia się na stanie i uczuciach Tamary i jej relacjach z nadopiekuńczą rodziną. Tamarze nie jest lekko, czasem ma wrażenie, że nie ma żadnego wpływu na wychowywanie młodszej córki. Oprócz tego autorka pozwoli nam poznać dalsze losy Lei, projektantki biżuterii, która wreszcie zrozumie, czego tak naprawdę jednak jej przez całe życie brakowało. Również poznana nam w "W obiektywie wspomnień" Agata, żona fotografa Huberta doczekała się w tej części rozwinięcia wątku jej losów. Dowiemy się też czegoś więcej o losach Beaty, młodej dziewczyny, która w tej części mieszka u babci Róży i jest jej pomocą.

Cykl "Stacja Jagodno" czyta mi się nierówno. Są części, które podobają mi się bardziej i te, które podobają mi się mniej. Ta podobała mi się mniej. Odczuwałam wręcz lekką irytację nagromadzeniem wątków z problemami, które rozwiązywały się samoistnie i idealnie. Owszem, pamiętam własną irytację nad około świąteczną książką Karoliny Wilczyńskiej , w której z kolei nastąpiło nagromadzenie nieszczęść i zła ale tu z kolei odczułam przesadę w drugą stronę, jak dla mnie podczas lektury odczułam aż nadmiar lukru. Niestety, w życiu aż tak pięknie nie jest co też nie oznacza, że musi być od razu dramatycznie. Najczęściej jest jakoś " po środku". Ta część pozostawiła u mnie jednak rozczarowanie. Może następna sprawi, że zmieni się to odczucie?
Sytuację "ratował" wątek Tamary i nadopiekuńczej rodzinki. Szczerze mówiąc był moment gdy wręcz wyczekiwałam, że autorka w tej części zajmie się problemem depresji poporodowej, co stanowiłoby zapewne wyjątek mimo wszystko wśród naszej prozy (wiem, że temat jest poruszany ale podejrzewam,że jednak w niewielkim procencie). Szkoda, że skończyło się jedynie na apetycie, jaki nabrałam czytając początek książki. Mimo wszystko sam motyw wtrącających się do wszystkiego bliskich, którym oczywiście wydawało się, że wszystko wiedzą lepiej od matki wydał mi się ciekawy chociaż, jak mówię, nieco niewykorzystany.

Tym razem moja ocena książki to jedynie 4 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...