"Tajemnica diamentów". Martin Widmark.

Seria "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai".

Wydana w Wydawnictwie Zakamarki. Poznań (2016).

Przełożyła Barbara Gawryluk.
Tytuł oryginalny Diamantmysteriet.

Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że piszę o tej książce akurat w dniu Bibliotekarza i Bibliotek albowiem to właśnie moja ulubiona Bibliotekarka z Częstochowy, która nieustająco dba o rozwój czytelnictwa mojego Syna, podesłała nam tę książkę jakiś czas temu. Książka tym bardziej cenna bo z imienną dedykacją dla mojego Syna więc naprawdę przemiła pamiątka.

Sama książka ogromnie nam się spodobała. Czytałam ją ja na głos ale jest to zdecydowanie książka idealna dla dziecka, które rozpoczyna naukę samodzielnego czytania. Jaś już czyta ale nie wiem dobrze to czy źle, woli jak się Jemu czyta. Czytam więc bo jak może Wiecie a może nie, uwielbiam czytać na głos (powinni mnie zatrudnić do czytania audiobooków, biorę od razu !). Książki z tej serii z tego co się orientuję wszystkie są podobne, czyli dość krótkie, ale mają ciekawą treść i zagadkę kryminalną. Nie męczą jednak natłokiem nazwisk czy informacji tak aby dziecko z chęcią samo czytało historię w książce opowiedzianą. Do tego ładne ilustracje (czarno białe ) autorstwa Heleny Willis , mili bohaterowie, rówieśnicy czytelników i już mamy naprawdę udaną lekturę dla dziecka 6+. Wiem, że spora część moich znajomych zna te książki, my dopiero rozpoczniemy z nimi przygodę ale naprawdę jestem tym podekscytowana, tak mi się podobała "Tajemnica diamentów".

Do Mai i Lassego, dzieci chodzących do jednej klasy, które założyły w szwedzkim miasteczku Valleby biuro detektywistyczne, zgłasza się właściciel ekskluzywnego sklepu jubilerskiego, pan Muhammed Karat. Zrozpaczony właściciel salonu z biżuterią twierdzi, że od pewnego czasu jest okradany przez któregoś z trójki pracowników. Konkretnie giną diamenty. Kto z wydawałoby się zaufanych pracowników jest złodziejem? Czy może panna Siv Leander, która jakiś czas temu została bez dachu nad głową? Czy może Ture Modig, którego ojciec prowadził sklep przed panem Karatem a potem zbankrutował i musiał sprzedać salon a Ture nie może sobie tego darować? A może jednak Lollo Smitt młody i polecany przez poprzednich pracodawców chłopak, który lubi sport i nowe sportowe auta?

Maja i Lasse będą musieli to właśnie zbadać i przeprowadzić śledztwo, co z ochotą czynią i oczywiście udaje im się odkryć, kto okrada pana Karata.
Widać, że Szwecja kryminałem stoi bo jak widać pisze się je dla najmłodszych nawet czytelników. Muszę jednak powiedzieć, że jest to zdecydowanie lektura dla całej rodziny, która ma z niej przyjemność. No i , przyznaję się, ja do końca nie wiedziałam, kto jest sprawcą kradzieży diamentów.
Polecam.
Moja ocena to 5.5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...