Dwanaście lat temu skończył się pewien etap naszego życia wraz ze śmiercią Emilki. W tym roku w dniu Jej Urodzin wracaliśmy akurat z majówki w naszym ukochanym warmińskim wiejskim zakątku. Pobyt wśród rodziny, serdecznych ludzi, psów, kotów i wszelkiego żywego stworzenia, sprawiła, że trochę lżej przyszło znosić następne dwa tygodnie, które co roku wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Zawsze powtarzam, jakie to szczęście, że jest Janek, bez Niego w ogóle wolę nie myśleć jak wyglądałoby nasze życie. Jest naszym promykiem radości i źródłem szczęścia... Proszę, pomyślcie dzisiaj przez chwilę o dzielnej, małej Dziewczynce, która zjawiła się na tym świecie na krótkie czternaście dni a została w naszych sercach i pamięci już na zawsze.
Nie ukrywam, o serialu "Wednesday" (twórcy Tim Burton, Miles Millar, Alfred Gough) trudno było mi nie słyszeć. Czy to w internecie wciąż jakieś o nim informacje czytałam, czy to donosił mi o nim mój własny Syn, który ubolewał nad tym, że nie mamy Netflixa (nie, nie mamy, wiem ,że wielu osobom trudno jest uwierzyć w taką sytuację, ale...). No i właśnie. Nie mamy czy nie mieliśmy? Kiedy już okazało się, że nawet moja własna przyjaciółka z rodziną oglądała serial z rodziną, zaczęłam się łamać. Oczywiście, że im wcześniej nauczymy się mądrej życiowej lekcji, że w życiu nie zawsze mamy to, czego pragniemy, tym dla nas samych lepiej. Niemniej jednak, kiedy bodzie cię w twoje najbardziej skrywane wspomnienia żalu, kiedy to cała twoja klasa ośmilatków rozprawiała o "Szogunie" a ty jedynie mogłaś powiedzieć, że leci na pierwszym programie, coś tam drgnęło w serduszku i stwierdziłam, że świąteczną kopertę mogę potraktować jako prezent w postaci wykupienia subskrypcji. Tak
Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2023). Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Wiedziałam, że będę chciała przeczytać najnowszą książkę Jolanty Bartoś kiedy tylko usłyszałam o tym, że ma się ukazać. Poprzednia książka autorki, nosząca tytuł "Śpij, dziecinko, śpij..." bardzo mi się podobała. Czytałam wcześniej inną książkę autorki "Niepokorną" ale to był zupełnie inny gatunek a "Śpij, dziecinko, śpij..." to horror i ta właśnie zmiana gatunku zainteresowała mnie bardzo. Wtedy na lekturze się nie zawiodła a więc gdy tylko poznałam opis "Krzyku ciszy" stwierdziłam, że i tę książkę chcę przeczytać. Muszę powiedzieć, że dawno nie zdarzyło mi się abym książkę dosłownie pochłonęła w dwa dni a tak się stało właśnie z "Krzykiem ciszy". Wciągnęła mnie ogromnie jej akcja i czytałam szybko aby poznać jej rozwiązanie. Bohaterkami książek Jolanty Bartoś są kobiety, to nie jest jakieś zaskoczenie ale wydaje mi się,że cecha łą
Komentarze
Prześlij komentarz