"Bieg Anioła". Dorota Wójcik.

 Wydana w Wydawnictwie Lucky. Radom (2021).

"Bieg Anioła" to książka, która mnie w jakiś niezwykły sposób do siebie przyzwała. Nie ukrywam, że autorki książki do tej pory nie znałam z Jej poprzedniej książki noszącej tytuł "Cecylio, obudź się!". Ale kiedy zobaczyłam okładkę "Biegu Anioła", zaprojektowaną przez niezrównaną Ilonę Gostyńską-Rymkiewicz, z której to spogląda na nas cudowny bulterier z dorysowanymi skrzydełkami i aureolą ...czułam, że muszę ją przeczytać. 

"Bieg Anioła" okazał się książką zaskakującą mnie. Myślałam, że będzie to jedynie albo wesoły obyczaj albo może kryminał na wesoło a okazał się świetną mieszanką, i do pośmiania się i do wzruszenia, zwłaszcza, że zostały tu poruszone bardzo trudne dla mnie tematy. Na plus, jeśli gdy zaczynałam czytać , sądziłam, że wiem, czego mogę się spodziewać , to szczęśliwie książka miała dla mnie różne zabawne ale i do wzruszenia, niespodzianki. 

Wiem, że czasem ludzie mówią, że tego typu opowieści to trochę bajki dla dorosłych. I chociaż może nie jest to taka do końca bajka bo jak wspomniałam na początku, nie wszystkie tematy i problemy w niej poruszane są jak z bajki. Raczej jak ze złego koszmaru.

Bohaterką opowieści jest Gertruda. Mieszka samotnie w wiosce na Kaszubach, nieopodal Trójmiasta. W wiosce Bory Wielkie panuje niesympatyczny sołtys, Józef Kąkol. Ale większość mieszkańców jest miła chociaż jak to w takim małym świecie, bywają większe lub mniejsze, dramaty. 

Gertruda mieszka samotna, pracuje w domu jako, że z zawodu jest krawcową. Początkowo nie wiemy czemu kobieta mieszka sama ale z czasem dowiadujemy się czemu nie dość, że mieszka sama, to jeszcze dlaczego nie mówi a z sąsiadami czy mieszkańcami wioski porozumiewa się za pomocą komunikatów pisanych na kartce. 

Momentem przełomowym w dość przewidywalnym i smutnym życiu kobiety okaże się dzień, w którym znajdzie ona porzuconego bulteriera. Początkowo chce ona jedynie zawieźć biedne zwierzę do weterynarza ale jak się można domyślać, na zawiezieniu się nie skończy. Tych dwoje bowiem ma sobie do zaoferowania coś o wiele więcej niż parę wspólnych chwil , z tym, że początkowo jeszcze oboje o tym oczywiście, nie wiedzą.

Bardzo lubię książki, w których bohaterami są psy. Niekoniecznie lubię takie, w których psy mówią i są narratorami (mówię tu o książkach dla dorosłych, w książkach dla dzieci, wiadomo, że panują inne zasady) , wolę po prostu takie, w których pies jest ważnym bohaterem książki. A taki jest znaleziony przez Gertrudę bulterier, nazwany przez nią dość szybko Aniołem. Ani Anioł ani Gertruda nie mają pojęcia, że mimo porzucenia psiaka, pewien członek zorganizowanej grupy przestępczej jest zainteresowany odzyskaniem psa. 
A jeśli dodać do tego ośrodek dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, któremu grozi zamknięcie, sympatycznego weterana wojennego Marka, miłą i walczącą z nadwagą Kaśkę ze sklepu, Antka, który chce w życiu coś ważnego osiągnąć , meksykański kartel narkotykowy z rządzącym nim mafiozem zwanym Don Padre, panią Kleszczową (religijną sąsiadkę), nowego księdza o imieniu Mateusz no i wspomnianego już wcześniej niesympatycznego sołtysa wsi, Józefa Kąkola, możecie być pewni, że w tej książce będzie się wiele działo.

I jak już pisałam, to tego rodzaju książka, nad którą uda się człowiekowi i pośmiać i powzruszać. Lubię takie książki, w których jednak ostatecznie większość ludzi okazuje się być dobra i przyzwoita. Pewnie, że są łobuzy czy źli ale okazuje się, że we wspólnocie siła i moc. I że każdemu (no, prawie) człowiekowi warto jest dać szansę na poprawę. A na pewno wysłuchać jego historii i zastanowić się czemu jego życie ułożyło się tak a nie inaczej. I skąd może wynikać jego słabość, zgorzknienie, złośliwość czy samotność? 

"Bieg Anioła" okazał się taką książką, którą zaczęłam czytać z myślą "Zobaczę w ogóle co i jak " i kiedy zaczęłam, nie mogłam się oderwać. Bardzo się cieszę, że Dorota Wójcik trochę "odmitologizowała" cudowne psy, jakimi są bulteriery a które, owszem jak każde zwierzę, może stanowić zagrożenie jeśli się je źle traktuje i wychowuje na mordercę. Natomiast książkowy Anioł walący wszystko i wszystkich ogonem po nogach ze szczęścia i puszczający smrodliwe bąki, jest jednym z moich ulubionych odtąd książkowych psich postaci :)

A zakończenie :) jest jednym z moich ulubionych książkowych zakończeń. 

Jeśli macie chęć na książkę niby lekką ale niosącą ze sobą ważne przesłanie i optymistyczne zakończenie, jeśli tak jak ja, kochacie psy i macie chęć poczytać o nich na kartach powieści, oto książka dla Was. 

Moja ocena to 6 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...