"Cud, miód, Malina". Aneta Jadowska.

 Wydana w Wydawnictwie SQN. Kraków (2020). Ebook.

Tak to jest kiedy Mikołaj przynosi nam pod choinkę ebook książki, która okazuje się, że jest...kontynuacją poprzedniej. Jako, że na Święta dostałam "Cuda wianki. Nowe przygody Koźlaków", zażyczyłam sobie jednak pierszą książkę opowiadającą o kobietach z klanu wiedźm Koźlaków. I oto, "Cud, miód, Malina" sprawił, że miałam świetną lekturę oraz zapowiedź dobrej kontynacji opowieści. 

Ci, którzy czytają wpisy z mojego blogu regularnie raczej orientują się, że wszelakie fantasy i te klimaty to zupełnie nie moja bajka. Ale jednak okazuje się, że...czasem i ja potrafię opuścić swoją literacką strefę komfortu i sięgnąć po coś czego często nie czytam. I okazuje się, że jest to dobry pomysł.

"Cud, miód, Malina" to zbiór opowiadań o kobietach z rodziny Koźlaków, jak już pisałam, głównie kobiet bo nie dość, że rodzą się tak właściwie same dziewczynki obdarzone magicznymi zdolnościami, to jeszcze mężowie dość szybko opuszczają owe kobiety, które wcale sobie z tego powodu nie krzywdują i wspierając się wzajemnie, pomagają sobie wzajemnie jeśli zdarzy się coś co wymaga natychmiastowej interwencji. 

Osobą łączącą opowiadania jest Malina, której przygoda rozpoczyna zbiór opowiadań i na przygodzie której ta książka się kończy. Ale poznajemy też i jej mamę Aronię, burmistrzynię miasteczka Zielony Jar i prababcię i babcię i również Klona, chłopaka Maliny, należącego do klanu zielonych magów. 

Co mi się bardzo podobało w tym zbiorze opowiadań? Oprócz podkreślonej (nie nachalnie) siły i współpracy kobiet, podobało mi się, że akcja dzieje się we współczesnej rzeczywistości. Malina pracuje w kawiarni, w której podaje klientom i słodkości i kawy. Jej pasją są komiksy, w których upatruje swoją karierę, ma chłopaka, Klona. Członkinie jej rodziny uczęszczają do szkół i na zwykłe uczelnie wyższe (a nie jakieś szkoły magii na przykład). 
Dodatkowo, podoba mi się bardzo poczucie humoru, które wypełnia książkę i również taki przyjemny, lekki klimat opowiadań. Oraz to, że bohaterki opowiadań są świetnymi kobietami, które da się lubić i które chciałoby się mieć w swoim kręgu znajomych.
Jeśli miałabym polecić komuś książkę właśnie dla rozrywki, dla pośmiania się i dobrego spędzenia czasu, polecam śmiało właśnie te opowiadania.

Wielkim plusem okazała się ciekawie zaprojektowana okładka i ilustracje wewnątrz książki autorstwa Magdaleny Babińskiej.

Moja ocena to 6 / 6 i już cieszę się na kontynuację czyli ów świąteczny prezent, jakim jest książka "Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków". 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...