"Jezioro pełne łez". Wojciech Wójcik.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2017). Ebook.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. 

Kontynuuję lekturę kryminałów Wojciecha Wójcika i oto sięgnęłam po coś nieco starszego. 
Akcja tego kryminału rozgrywa się, co mnie zainteresowało, na granicy Warmii i Mazur czyli w regionie, w którym od wielu lat bywamyrodziną na wyjazdach wakacyjnych.

Narratorem pierwszoosobowym jest Marcin, bohater, którego życie nie zawsze układało się dobrze. Poznajemy do jako pracownika ośrodka wypoczynkowego "Rybitwa", w którym piastuje stanowisko kierownika kulturalno-oświatowego czyli jak się to nazywa popularnie, kaowca. 

Pięć ostatnich lat Marcin spędził w Zakładzie Karnym ponieważ niestety, w wyniku bójki zabił człowieka. 
W chwili gdy rozpoczyna się akcja książki mężczyzna rozkoszuje się wolnością, tak na nowo odkrytą. 
Pracę w ośrodku pomógł mu załatwić Michał. lokalny biznesmen i osoba majętna, z którym to bratem Marcin ma dobre układy. Jak również z bratową, Marysią. To oni nie zapomnieli o nim gdy trafił do więzienia, to oni pomogli mu stanąć na nogi gdy z niego wyszedł po odbyciu całej zasądzonej mu kary. 
Nie chce on jednak nadużywać pomocy brata i chociaż na powrót do zawodu nauczyciela, wykonywanego przed pamietną w skutki bójką nie ma szans, chce stanąć na nogi i być niezależnym.
Praca w ośrodku wczasowym nie jest taka zła, pozwala spokojnie wejść z powrotem w rytm życia na wolności. 
Niemniej jednak nie wszystko układa się tak jakby sobie to wymarzył. 
W ośrodku, w którym pracuje zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw, włamanie do archiwum dokumentów tego miejsca, następnie niestety, zostaje zamordowany jeden z wczasowiczów. I tu zaczyna się niepokój Marcina bowiem orientuje się, że ktoś w to morderstwo usilnie chce go wrobić.
Marcin nie ma zamiaru dać się wrobić w czyn, którego nie popełnił i zaczyna prowadzić swoje własne, prywatne śledztwo. To dochodzenie doprowadzi go do poznania wielu tajemnic dziejących się w jego najbliższej okolicy. Nic nie jest takie, jak Marcin myślał, chyba też z czasem zaczyna się przekonywać, że nie zna swoich bliskich tak dobrze, jak o tym myślał. 
A dziwne wydarzenia i sytuacje nawarstwiają się w szybkim tempie i czasu na rozwikłanie tego, co tak naprawdę się dzieje i kto chce wrobić Marcina jest coraz mniej. 

Jak zawsze u tego autora, postaci jest sporo, zaszłości z minionych lat wiele i wpływają one oczywiście na teraźniejszość. Jest też ciekawie skonstruowany klimat ośrodka wypoczynkowego już po sezonie ale wciąż jeszcze ze słonecznymi dniami, z wodą nareszcie nagrzaną na tyle, że kąpiel w jeziorze naprawdę relaksuje. I oto nagle, w tym dość sielankowym obrazku pojawia się zbrodnia. A jak jest zbrodnia, będzie musiała być i kara. Chociaż jak się okazuje, nie zawsze. 

Czytałabym z pewnością szybciej ale akurat był czas przed i świąteczny a wtedy, wiadomo, skupiam się na byciu z bliskimi a książki zostają na wieczory lub nawet na nocne godziny.
Tak więc dość długi czas lektury nie wynika z tego, że mi się nie podobała ale zwyczajnie nie miałam na nią zbyt wiele czasu. No ale wreszcie skończyłam i oto piszę, że jeśli ktoś jej nie zna, to polecam ten kryminał.

Moja ocena to 5.5 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...