"Nocny agent". Matthew Quirk.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka.  Poznań (2025).

Przełożyła Anna Reszka. 
Tytuł oryginalny The Night Agent.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. 

Po serial "Nocny agent", którego niedawno drugi sezon obejrzałam z mężem na Netflixie, sięgnęliśmy w sumie zupełnie przypadkiem. Spodobał nam się opis pierwszego sezonu i na zasadzie "a, zobaczymy, co to" zaczęliśmy oglądać. No i wsiąknęliśmy. Od razu powiem, że jest to klasyczna sensacja, akcja dzieje się w USA i oczywiście zawsze jest tak, że źli ludzie zagrażają dobrym i trzeba tych dobrych bronić i ich chronić. 
Ale też od razu przyznam,że podoba mi się on również ze względu na aktorów odgrywających rolę dwójki głównych bohaterów, Petera Sutherlanda i Rose Larkin. Zawsze już twarze książkowych Petera i Rose będą mieli dla mnie odpowiednio twarze Gabriela Basso i Luciane Buchanan.

"Nocny agent" rozpoczyna się, gdy Peter Sutherland idzie do swojej pracy. Polega ona na tym, że młody mężczyzna dyżuruje w Białym Domu, będąc zatrudnionym w tajnej jednostce prezydenckiej i jako zadanie mając odbieranie telefonów informujących go o tak zwanej nocnej akcji. A o każdym takim telefonie ma informować swojego szefa Jamesa Hawkinsa i szefową personelu Diane Farr. 
No i tak sobie czeka ten Peter na te telefony, a ich w sumie nie ma i facet zaczyna się już mocno tym nudzić. Od początku wiemy, że gość ma za sobą przeszłość szkolenia i pracował w FBI, ale z powodów złej sławy ojca ciągnącej się za ojcem, a co za tym idzie, mającej wpływ na opinię o samym Peterze, nie bardzo chcieli go w tym FBI awansować. Obecnie więc pracuje w wyżej wspomnianej przeze mnie jednostce i czeka na to, aż jego nieco stabilne życie nabierze może jednak jakichś barw. Szkoda, że to, że Peter pomógł wyratować sporo osób po wypadku w metrze waszyngtońskim, w którym jakiś zcas temu miał nieszczęście brać udział, nie pomaga w tym, aby łaskawiej na niego spojrzano i dano mu szanse. 

Okazuje się, że za zwierzchników Petera decyduje los i sam go na swój sposób awansuje. W nocy (tej, która rozpoczyna akcję książki) mężczyzna odbiera telefon,a po drugiej stronie słyszy wyraźnie zdenerwowaną, ale wbrew pozorom opanowaną młodą kobietę, która podaje mu ustalone wcześniej hasło. I informuje, że jej życie jest zagrożone i potrzebuje pomocy. 
Okazuje się, że dzwoni Rose Larkin. Dwudziestoośmiolatka przeżyła właśnie traumę, bo nocowała u wujostwa, u którego zresztą od pewnego czasu mieszkała i ktoś zaatakował jej wujka i ciotkę, Henry'ego i Paulette Campbellów. Rose nie wie, co z wujkiem i ciotką, bo udało się jej uciec i zadzwonić z domu sąsiadów na podany przez Campbellów numer. 

I tak właśnie ta dwójka młodych ludzi się pozna. Ich losy splotą się w wyniku ataku na wujostwo Larkin. Peter postanowi pomóc Rose i wraz z nią dowiedzieć się, po pierwsze, kto zaatakował jej wujka i ciotkę, po drugie, dlaczego oboje zaczynają mieć wrażenie, że ta sprawa ma o wiele głębsze korzenie, niż pierwotnie zakładali. A po trzecie, dlaczego wraz z rozwojem akcji mają coraz większe przekonanie, że rosyjska agentura sięga najwyższych szczebli amerykańskiej władzy??

Muszę przyznać, że ogromnie się cieszę, że sięgnęłam po książkę. Wiem, że niektórzy nie zdecydują się na to stwierdzając, że w sumie po co, skoro oglądali serial. Ja chciałam, bo sam serial mi się podoba, ale również, chciałam zobaczyć, jak to jest napisane. I nie zawiodłam się, bo według mnie nieco bardziej poznałam samych bohaterów, zwłaszcza bardzo dobrodusznego i dobrego po prostu człowieka, jakim jest Peter Sutherland. 
W książce również, co mi się podobało, jest o wiele więcej ciekawych uwag dotyczących sytuacji geopolitycznej przed 22 lutego 2022 roku (swoją drogą, niesamowite, że zaczęłam czytać "Nocnego agenta" w sytuacji, kiedy współczesna sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej zła (jakby jeszcze bardziej mogła) i niepewna :( ). Ogromnie dziwnie czytało mi się to, co Matthew Quirk napisał jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, kiedy akurat odbywało się przedziwne spotkanie w Monachium... Zatrważająco dziwnie wręcz! Czy nie macie wrażenia, że niektóre książki trafiają do Was w nieprzypadkowym momencie? Ja zaczynam takowe mieć. Książkę o Białym Domu autorstwa Marka Wałkuskiego zaczęłam czytać tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, teraz "Nocnego agenta". 
W książce według mnie wyraźnie widać jasność sympatii autora i po czyjej stronie stoi (uff, bo patrząc na to, co się dzieje dookoła zaczynam mieć wrażenie, że część świata dostaje jakiegoś zbiorowego rozdwojenia jaźni i zaczyna pisać historię na nowo, w sumie, żadne zaskoczenie, prawda?).
Jestem wręcz zdumiona, że sięgnęłam po książkę, jak uważałam, jednak stricte rozrywkową a znalazłam w niej słuszne obserwacje polityczne sytuacji w naszej, wschodnioeuropejskiej części świata w roku 2019, które, jak Wam powiem, brzmią niezwykle proroczo i wręcz niepokojąco. Kilkakrotnie upewniałam się, kiedy Quirk tę książkę napisał, bo myślę sobie "Facet powinien przewidywać wyniki jakichś gier losowych" oraz "Nie wpuszczajcie gościa do kasyna!". 
Nie chcę zabrzmieć, jakbym lekceważyła osoby piszące dobre książki, ale jednak sensacyjne a nie na przykład z gatunku non fiction, ale zwyczajnie celność obserwacji i spostrzeżeń zawartych w "Nocnym agencie" ogromnie mnie zaskoczyła i na pewno podniosła moją ocenę samej lektury.

Tak więc jeśli macie ochotę na bardzo dobrą rozrywkę, sięgnijcie po przygody Rose i Petera, którzy będą musieli odkryć, kto czyha na ich życie i bezpieczeństwo, a także dojść tego, czy faktycznie zmiany na najwyższych szczeblach władzy są inspirowane przez rosyjskie służby specjalne. 

Na koniec cytat, który ogromnie mi się spodobał, a który pochodzi właśnie z "Nocnego agenta":

"(...) Maskirowka, maskarada. Doprowadzała mnie do szału i dlatego odeszłam. A teraz oni zatruwają nią świat przez te wszystkie małe ekrany, od których jesteśmy uzależnieni".

Weźcie to pod uwagę, gdy następnym razem zagłębicie się w sekcję komentarzy, polecam.

Moja ocena tej książki, nie inaczej, to  6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Refleksyjnie, rocznicowo...

20 lat blogu !

Rocznica ...