"Wygrywa pierwsze kłamstwo". Ashley Elston.

Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2025).

Przełożyła Agnieszk Brodzik.
Tytuł oryginalny First Lie Wins. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. 

No i proszę, jak to bywa. Kiedy przeczytałam zapowiedź tej książki i jej krótki opis, wydawało mi się, że to będzie coś, co mi się spodoba. Ale potem zaczęłam dumać, a właściwie, brzmi jak tyle tytułów, które już się znało, czytało itd. Z jednej strony, polecała tę pozycję w swoim klubie książkowym Reese Whitherspoon, z drugiej, maruderzy w książkowych miejscach zawsze narzekają na tego typu polecanki, że niby celebryci, to co oni mogą wiedzieć o książkach itd. Ale ostatecznie, "Wygrywa pierwsze kłamstwo" najwyraźniej miało do mnie trafić, bo trafiło i...nie mogłam się oderwać !!! Ha, czyli książki naprawdę wiedzą, kto je zechce czytać! 

Tak, to thriller, żadne tam dzieło filozoficzne. Ale przecież ja uwielbiam i kryminały i thrillery właśnie. Powiem Wam, że naprawdę, dawno coś mnie aż tak nie wciągnęło. 
Przyznaję od razu, że autorki wcześniej nie znałam, wiem, że to autorka dotychczas książek raczej dla młodzieży i młodych dorosłych, ale nie czytałam żadnej z przez nią napisanych. Aż do teraz. 

"Wygrywa pierwsze kłamstwo" rozpoczyna się w chwili, gdy poznajemy Evie Porter, która mieszka od niedawna w małej miejscowości w Luizjanie z chłopakiem Ryanem Sumnerem. Wydaje się, że wiedzie idealne życie. Oto piękny dom, czy wręcz posiadłość na amerykańskim południu, piękny, jak z reklamy i kochający chłopak, ogród, w którym można posadzić najpiękniejsze kwiaty, interesująca praca i...coś, co jednak główną bohaterkę, która prowadzi narrację pierwszoosobową, "uwiera" w tym idealnym życiu. A no tak, fakt, że tak naprawdę Evie, czy raczej , Evelyn Porter, tak naprawdę w ogóle nie istnieje. A sam Ryan Sumner jest nie tylko jej chłopakiem, który nosi ją dosłownie na rękach, a raczej jej celem. Jej, czy raczej jej tajemniczego szefa, pana Smitha, kontaktującego się z kobietą w bardzo ostrożnie określonych realiach i okolicznościach. 

Akcję książki poznajemy nielinearnie, bo część wydarzeń streszcza czytelnikowi Evie w czasie obecnym, a do części sięga wstecz , nawet dziesięć lat wstecz. To dzięki owym wspomnieniom dowiadujemy się o charakterze jej nietypowej pracy i o tym, jak to się stało, że doszła tu, gdzie jest teraz i dlaczego jej poprzednie zadanie zakończyło się spektakularną klapą. 

Co mi się spodobało w "Wygrywa pierwsze kłamstwo"?  Na pewno wartkość akcji, bieg wydarzeń, to, że na swój sposób, mimo, że niezbyt to z pewnością słuszne, polubiłam główną bohaterkę i zwyczajnie kibicowałam jej w poczynaniach. Wreszcie, sam opis zadań, które w swojej pracy zlecał jej pan Smith, i to, jak poznawałam kulisy tych działań. 
Akcja książki jest prowadzona tak, że najpierw naprawdę byłam pewna, że będę wiedziała, jak to się wszystko potoczy i najpewniej, jak się skończy, po czym Ashley Elston za pomocą Evie dała mi delikatnego prztyczka w nos i zapewniła, że nie warto przyzwyczajać się do wytartych schematów :) I że ładne amerykańskie dziewczyny są nie tylko ładne, ale mają głowę na właściwym miejscu. 

Powiedziałabym,że gdyby ktoś oczekiwał, że jakimś powiedzonkiem, czy przysłowiem opiszę mu nastrój tej książki, to odpowiedziałabym tak "Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka". 

Według mnie "Wygrywa pierwsze kłamstwo" to książka idealna wręcz dla miłośników thrillerów, ale i dla kogoś, kto chce poczytać coś dobrego, ale zwyczajnie rozrywkowego i być może szuka dla siebie lektury na nadchodzącą majówkę?

Moja ocena raczej Was nie zaskoczy. Jest to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

20 lat blogu !

Refleksyjnie, rocznicowo...

Rocznica ...