"Niewidzialne". Bernard Minier.
Wydana w Domu Wydawniczym REBIS. Poznań (2025).
Przełożyła Monika Szewc-Osiecka.
Tytuł oryginalny Les Effacees.
Książkę udało mi się wygrać w konkursie organizowanym na stronie Kawiarenki Kryminalnej na Fb, a ponieważ poprzednia część opowieści o porucznik Lucii Guerrero bardzo mi się podobała (i tamtą część też wygrałam na stronie Kawiarenki Kryminalnej, cóż za miły zbieg okoliczności), to narobiłam sobie bardzo dużo apetytu na lekturę.
No, ale przyznam, że niestety, ale był on w moim przypadku nieco na wyrost.
Ta część niestety, podobała mi się o wiele mniej od pierwszej. Dlaczego? Już wyjaśniam. Bernard Minier jest jednym z moich ulubionych autorów kryminałów i mimo tego, że nie boi się opisywać bardzo dosłownie brutalność zbrodni, czytuję jego książki, bo intryga kryminalna zawsze jest na najwyższym poziomie.
Tu śledztwa są dwa, a oba prowadzi Lucia. Jedno ma miejsce w Galicji i tam Lucia wraz ze swoim pomocnikiem chcą dojść do tego, kto odbiera życie młodym kobietom, zdecydowanie ubogim i pracującym najczęściej w jakichś fabrykach. Koło zwłok kobiet znajdują się takie przedmioty, jak różaniec, sitko, trzy główki czosnku, a w ich szyje wbite są nożyczki. Każda z kobiet zostaje najpierw porwana i przetrzymywana gdzieś równe pięć dni, po czym sprawca odbiera jej życie i pozostawia tak w tak zaaranżowanej scenie. I właśnie kiedy zostaje znaleziona kolejna ofiara, śledcza Guerrero zostaje odwołana w trybie pilnym do Madrytu, gdzie ktoś zabił jedną z najbogatszych kobiet w Hiszpanii. I nie jest to jedyna zbrodnia.
Lucia złości się i zżyma, bo dlaczego ma porzucać dotychczasowe śledztwo, biednych kobiet, na rzecz milionerki, która mieszka w mieszkaniu, po salonie którego można jeździć autokarem, ale też zostaje poniekąd do tego zmuszona przez szefa, tym bardziej, że wraz z zabójstwami bogaczy po mieście rozlewa się fala przeciników bogatych osób po tym, jak zostaje znaleziony koło zwłok napis wzywający do nienawiści i wręcz będący grożbą w stosunku do osób majętnych.
No i tak, średnio mi się czytało tę część. Nie za tę brutalność, o której wspominałam nawet, chociaż nie przeczę, ciężko się to czyta, to za to, w jaki sposób poprowadzono wątek tego buntu masowego wobec bogatych. I jestem w stanie zrozumieć sam problem, który chciał poruszyć autor na kartach swojej książki, w końcu jest ogromny podział, są olbrzymie nierówności społeczno finansowe i zgadzam się z tym, że często osoby bogate zdecydowanie "mogą więcej", tylko dlatego, że mają odpowiednie koneksje i układy, ale... Ojej, tak mi się to źle czytało, niestety. Jeśli chodzi o publicystykę w kryminałach, to w roli publicystki poruszającej rozmaite ważne problemy współczesnego świata o wiele lepiej wypada moim zdaniem Donna Leon w jej weneckiej serii o komisarzu Brunettim.
No, tu mi się to czytało ciężko i mam wrażenie, że ważny apel, czy jakieś refleksje, które powinno się z tego wynieść zostały przez opis tego zniekształcone i skierowane w innym kierunku, być może nawet odwrotnym niż zamierzonym przez autora.
Do tego przyznam, że obie intrygi kryminalne i ta galicyjska dotycząca biednych, często niezauważanych kobiet i ta madrycka opisująca zbrodnie na bogaczach, nie były jak dla mnie jakoś sensownie poprowadzone, czy umotywowane.
Nie ukrywam, że trochę się na "Niewidzialnych" zawiodłam, co nie oznacza absolutnie, że zamierzam porzucić kryminały Miniera, bo stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że jego kryminały lubię i na pewno nie zamierzam porzucić czytania ich.
Moja ocena książki, to 4 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz