Dylogia...
...czyli "Zapałka na zakręcie" i "Pejzaż sentymentalny" Krystyny Siesickiej.
Powrót do "Zapałki na zakręcie", którą to lubiłam w nastoletnich latach i czytana przeze mnie pierwszy raz książka "Pejzaż sentymentalny", która to, jak pisze na okładce sama Siesicka, powstała na prośby czytelniczek, chcących wiedzieć, czy Mada i Marcin byli razem i jak potoczyły się ich losy.
"Zapałka na zakręcie" u mnie to wydana w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej w 1991 roku w Warszawie książka, która jak pamiętam z tamtych czasów jej wydania, cieszyła się powodzeniem wśród młodych czytelniczek. Wczoraj w pewnym książkowym miejscu spotkałam się z jej krytyką, ale moim zdaniem książka jest dobra, przynajmniej nie widzę w niej jakichś większych błędów.
Nie chcę tu pisać streszczenia, a jedynie opisać główne motywy. Mada z siostrą Alą i mamą spędzają co roku wakacje letnie w Osadzie. Corocznie mają tam swoją paczkę znajomych a w roku, w którym zaczyna się akcja książki, w Osadzie pojawia się tajemniczy ON. Marcin, jak się potem okazuje, ze swoją matką spędza tam czas po jakimś wyjątkowo ciężkim dla obojga, roku. Madę chłopak intryguje i nie daje jej spokoju, głównie tym, że nie chcę wyraźnie bratać się z jej towarzystwem. A Mada nie lubi, kiedy ktoś ją ignoruje i postanawia się z nim poznać. Poznaje się i potem nawet coś się zaczyna między tą dwójką dziać.
My jako czytelnicy akcję i to, czemu i Marcin i jego matka skrywają sekret, dowiadujemy się z narracji samego Marcina, bowiem tak skonstruowana jest ta książka, znamy narrację Mady i chłopaka. Nachodzą one na siebie w pewnym momencie i prowadzą do nieuchronnego dramatycznego zakończenia. Krystyna Siesicka książkę zatrzymała w urwanym momencie, ale dała wyraźnie otwarte zakończenie i tak zwane zielone światło dla tej dwójki.
"Pejzaż sentymentalny" zaś mam wydany w Akapit Press, niestety, przedziwna nota redaktorska nie ujawnia mi, jaki to rok, przyjmijmy, że wczesne lata dwutysięczne, bo autorka napisała rok ukończenia książki, jest to 1999.
I ta książka rozpoczyna się w Osadzie, do której jedzie z synem Mada. Dorosła już kobieta a i sam syn nie malutki, już uczeń ostatnich licealnych lat, tak przynajmniej zrozumiałam. I znowu jest dwugłos narracji, Mady i Marcina. Autorka nie zmieniła za wiele w konstrukcji tej opowieści, bo znowu obie narracje początkowo pojedyncze, z czasem znajda wspólną ścieżkę i zaczną się splatać w całość. Cóż, spoiler dla tych, którzy nie czytali "Pejzażu sentymentalnego" a nie będzie dla nich problemu, aby się dowiedzieć, jak potoczyły się losy tych obojga. Nie, nie zostali ze sobą na całe życie, rozstali się wkrótce po "Zapałce...", ale też ponownie w "Pejzażu sentymentalnym" mają się spotkać na samym końcu książki i znowu Krystyna Siesicka zostawia otwarte zakończenie i możliwość, cóż, kto wie, może powrotu do siebie tej dwójki? W końcu mam wrażenie, że przynajmniej jedno z tej dwójki uważa, że jednak byli sobie przeznaczeni. A jeśli można przeznaczeniu pomóc, to czemu by nie?
Ciekawie czytało mi się i po raz kolejny "Zapałkę...", gdzie tym razem wyostrzyłam się zdecydowanie na obie mamy w książce, mamę Mady i Marcina, oczywiście i ich podejście do perypetii mlodych, ale też zdecydowanie dużo czytelniczej przyjemności miałam nad "Pejzażem sentymentalnym".
Moja ocena to "Zapałka na zakręcie" 6 / 6 i "Pejzaż sentymentalny" 6 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz