"W głębinie". Will Dean.

Wydana w Domu Wydawniczym REBIS. Poznań (2024). 
Przełożył Radosław Kot. 
Tytuł oryginalny The Chamber.

Niniejszym wkleję tu to, co już napisałam o tej książce w pewnej grupie książkowej, najwyżej niewiele modyfikując.

Ojej, ta książka niestety, to był dla mnie spory zawód.
A liczyłam na dużo więcej. Bo chyba niewiele jest kryminałów dziejących się w faktycznej głębinie, w środowisku nurków głębinowych. Sześcioro z nich, pięciu mężczyzn i jedna kobieta, stawiają się w miejscu pracy. Część z nich zna się z poprzednich wyjazdów "za chlebem". Robota jest ciężka, przez miesiąc siedzi się w ekstramałej przestrzeni, właściwie nie można się niemal obrócić, żeby nie nadziać się na kogoś, ale generalnie bardzo dobrze za tę pracę płacą.
Niestety, już pierwszego dnia dochodzi do tragedii. Jeden z nurków zostaje znaleziony martwy. Trzeba będzie przerwać pracę i wrócić na górę. Jest jedno "ale", dekompresja trwać będzie bardzo długo, kilkadziesiąt godzin, lub nawet więcej. Jednym słowem, parę dni.
Po pierwszym tajemniczym zgonie niestety, ma miejsce następny.
Niestety, fascynujący temat, czy raczej ciekawy zawód, miejsce, w którym dzieje się akcja nie zastąpi dreszczyku emocji i napięcia. Mnie ta książka niestety, w większości wynudziła 🙁 Szkoda. A potencjał był i to niemały, bo wiadomo, ciekawe miejsce akcji, zamknięta i bardzo nieliczna grupa podejrzanych. Niestety, jak już napisałam, ciekawe tło, czy nawet najbardziej fascynujące zajęcie przedstawione w książce nie zastąpi poczucia niepewności, emocji, które przecież w tego typu lekturze jest wręcz wymagane. Dodatkowo pojęcia nie mam, a bardzo liczyłam na to, że owo poczucie nie mienia pojęcia zostanie jednak wynagrodzone, jako motyw miał sprawca zbrodni. I nawet pewne sugestie na koniec dotyczące tego, czy słusznie wiemy, kto jest sprawcą całej tej tragedii, nie wynagrodzą mi tego, że zwyczajnie ta książka mnie nie wciągnęła tak, jak na to liczyłam. Nie czytało mi się "W głębinie" tak, że nie mogłam się od niej oderwać, a ten stan podczas czytania książki lubię najbardziej. Przeciwnie, porzucałam ją bez poczucia winy biorąc do rąk książki do recenzji, a dla mnie samej jest to już najlepszy dowód na to, że coś nie zagrało z lekturą. Nie wiem, może to jakiś jednostkowy przypadek, być może inni spędzili nad nią lepszy czas. Moja ocena to (i to z ręką na sercu, głównie za ciekawy temat pracy w zawodzie nurka głębinowego) :

4 / 6.

Ps. uzupełnienie. O tym, że temat może być fascynujący doskonale wiem, bo od pewnego czasu słucham bardzo ciekawego podcastu, w którym autor opowiada między innymi o nurkowaniu, w tym również takim, o którym mowa w "W głębinie" i nie mam pojęcia, jak bardzo można się starać, żeby nie zabrzmiało to ciekawie, a wynudziło. Podkreślam jednak, może to być jedynie moje indywidualne odczucie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Refleksyjnie, rocznicowo...

"Dzień matki". Ilona Zdziech.

Post zbiorczy.