Posty

"Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię". Tsering Yangzom Lama.

 Wydana w Bo.wiem. Kraków (2025). Seria z Żurawiem.  Przełożył Mikołaj Denderski. Tytuł oryginalny We Measure the Earth with Our Bodies. A Novel. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnicywa. Czemu zdecydowałam się wziąć do recenzji książkę, która ma ponad czterysta stron tekstu i przeczytałam ją relatywnie szybko, jak na jej objętość? Z paru powodów, o których teraz chętnie napiszę. Po pierwsze, jestem właściwie pewna, że jest to pierwsza książka autora, czy w tym przypadku, autorki z Tybetu, jaką miałam okazję przeczytać. Po drugie, ujął mnie opis książki, bo obietnica sagi rodzinnej na przestrzeni i miejsc i czasów, niespokojnych dla tego narodu, dodajmy. A właściwie na samym początku powinnam była napisać, że zainteresował mnie ogromnie tytuł tej lektury obiecujący, no właśnie, co? Tego byłam ciekawa, jak i tego, jaki okaże się styl autorki, jak się będzie mi to czytać. Tak trochę zachowałam się, jakbym wybierała na chybił trafił i szczęśliwie, moja czytelnicza intu...

"Rosa i Bjork". Satu Ramo.

 Wydana w Wydawnictwie HarperCollins Polska. Warszawa (2025). Przełożyła Karolina Wojciechowska. Tytuł oryginalny Rosa & Bjork.  "Rosa i Bjork" to kontynuacja opowieści o policjantce z Inslandii, a konkretnie mieszkającej na Fiordach Zachodnch Hildur Runarsdottir. I podobnie, jak w poprzedniej części, mamy do czynienia ze sprawą kryminalną współczesną oraz z kontynuacją sprawy z dalekiej przeszłości, a konkretnie, w tej części dowiemy się wreszcie, co ponad dwadzieścia lat wstecz stało się z dwiema młodszymi siostrami Hildur, Rosą i Bjork.  Spotkałam się z opinią, że ta druga część jest lepsza od pierwszej i pomimo, że "Hildur" bardzo mi się podobała, to chyba po przeczytaniu książki, zgadzam się z tą opinią. Oraz mam wielką nadzieję, że Wydawnictwo wyda cały cykl autorki na naszym rynku, bowiem ogromnie się w tę serię wciągnęłam.  Podoba mi się bowiem, że oprócz samego kryminału, możemy się z tej książki trochę dowiedzieć o samych mieszkańcach Islandii, panując...

Osobisty Projekt Książkowy "Mama"

  Jak może pamiętacie, od stycznia prowadzę Osobisty Projekt Książkowy "Mama". Chcę, bez ograniczenia czasowego, bez napinki, przeczytać książki, które w rozmaity sposób kojarzę z moją Mamą.  Wiem, że kiedy na stronie blogu na Fb udostępniłam ten pomysł, jako wydarzenie, część z Was polubiła wpis i pomysł. Moja koleżanka Ika nawet do projektu wybiórczo (co jak najbardziej można) przystąpiła.  A ja dodaję wciąż nowe i nowe książki, bo też mi się co jakiś czas jakiś tytuł związany z Mamą, przypomina. Nie dziwne, w moim domu rodzinnym po prostu dużo się czytało i od razu proszę zrozumieć, że nie jest to żadne przechwalanie się, czy coś w ten deseń, po prostu stwierdzenie faktów. Czytało się w domu, pożyczało się książki od najbliższych sąsiadów, wymieniało więc zarówno książkami, jak i opiniami na ich temat.  Jeśli ktoś ma chęć przeczytać coś z mojej listy, serdecznie do tego zapraszam. Miłoby mi było, gdybyście wtedy dali mi przynajmniej znać (lub wzięli udział w omawi...

"Jak cień". Marzena Hryniszak.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2025).  Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.  Bardzo się cieszę, że sięgnęłam można powiedzieć, "w ciemno" po autorkę mi nieznaną. Bo kryminał "Jak cień" okazał się ciekawą i dobrą lekturą.  Po pierwsze, od razu chcę napisać, co spowodowało, że u mnie "zaplusował", a mianowicie nietypowy zawód głównej bohaterki, Ady Niszyńskiej. Splot wydarzeń w życiu kobiety, dramatycznych, bo pełnych śmierci bliskich jej osób, skierowała ją bowiem do pracy w zakładzie pogrzebowym na stanowisku tanatopraktora (tanatopraktorki w tym przypadku?). To jest na stanowisku osoby, która właściwie jako ostatnia widzi i przygotowuje osobę zmarłą do pogrzebu. Zawód z pewnością nie dla każdego, a na pewno nie dla osoby z mega wrażliwością, bo wiadomo, nie każdy umiera w sposób naturalny, a nawet tak widok ciała zmarłej osoby może w niektórych osobach budzić bardzo dużo emocji i doznań.  Młoda kobieta na swoim stanowisku prac...

"Hildur". Satu Ramo.

 Wydana w Wydawnictwie HarperCollins Polska. Warszawa (2024). Ebook. Tytuł oryginalny Hildur.  Przełożyła Karolina Wojciechowska.  Sięgnęłam po tę książkę, którą odkryłam, że mam na czytniku, bo zachęciło mnie miejsce, w którym rozgrywa się akcja tego kryminału, czyli Islandia.  Autorka pochodzi z Finlandii, ale od parudziesięciu lat mieszka w Islandii właśnie, gdzie założyła rodzinę i tu właśnie umiejscawia akcję swoich książek.  Hildur to pierwsza z cyklu o śledczej Hildur Runarsdottir książka, w której wraz z przybyłym z Finlandii Jakobem, śledczym na wymianie partnerskiej będzie miała nie lada zagadkę do rozwiązania.  W tym spokojnym kraju, w którym generalnie przestępczość nie jest na wysokim poziomie, nagle zdarza się zbrodnia. Jedna, następnie druga... Dalej nie piszę, bo wiadomo, dowiecie się w miarę czytania.  Większość akcji rozgrywa się we Fiordach Zachodnich, co dodatkowo dodaje klimatu książce. Odkąd śledzę na Fb stronę Jarka, który wyniós...

"Nocny agent". Matthew Quirk.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka.  Poznań (2025). Przełożyła Anna Reszka.  Tytuł oryginalny The Night Agent. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.  Po serial "Nocny agent", którego niedawno drugi sezon obejrzałam z mężem na Netflixie, sięgnęliśmy w sumie zupełnie przypadkiem. Spodobał nam się opis pierwszego sezonu i na zasadzie "a, zobaczymy, co to" zaczęliśmy oglądać. No i wsiąknęliśmy. Od razu powiem, że jest to klasyczna sensacja, akcja dzieje się w USA i oczywiście zawsze jest tak, że źli ludzie zagrażają dobrym i trzeba tych dobrych bronić i ich chronić.  Ale też od razu przyznam,że podoba mi się on również ze względu na aktorów odgrywających rolę dwójki głównych bohaterów, Petera Sutherlanda i Rose Larkin. Zawsze już twarze książkowych Petera i Rose będą mieli dla mnie odpowiednio twarze Gabriela Basso i Luciane Buchanan. "Nocny agent" rozpoczyna się, gdy Peter Sutherland idzie do swojej pracy. Polega ona na tym, że młody mężczyzna ...

"Jestem Julią". Halina Poświatowska.

 Wydana w Wydawnictwie Literackim. Kraków (1998).  Ten tomik wierszy Haliny Poświatowskiej przeczytałam (ponownie, bo jest od wielu lat w moich zbiorach)  w ramach Osobistego Projektu Książkowego "Mama".  Halina Poświatowska bowiem była ulubioną poetką mojej Mamy, nie tylko, jak sądzę, ze względu na to, że obie nosiły to piękne imię i dawno temu na jakieś moje święto dostałam od Niej ten tomik.  Dwie moje uwagi na wstępie. Po pierwsze, nic odkrywczego w sumie nie napiszę, ale warto jest się zapoznać z jakąś nawet skróconą biografią poetki. Choroba serca, jakiej nabawiła się pośrednio przez chorobę w końcu IIWŚ determinowała całe życie tej młodej przecież wciąż w chwili śmierci kobiety. Halina Poświatowska miała bowiem trzydzieści dwa lata, gdy zmarła. Ta młodość, zapewne nieustająca świadomość czasu biegnącego tak szybko, ten głód życia, to to, co według mnie wciąż i wciąż przebija w wierszach Poświatowskiej.  Druga moja uwaga, to to, jakie imię wybrane zos...