"Portret nocą malowany". Mira Michałowska.
Wydana w Krajowej Agencji Wydawniczej. Warszawa (1984). Może powinnam zmienić nazwę blogu na "lektury emerytów i rencistów"? Wszak od dłuższego czasu sporo książek, o których piszę na blogu, to książki sprzed baaaardzo dawna, żadne nowości (a szkoda, że niektóre z nich nie mają wznowień). Mój egzemplarz "Portretu nocą malowanego" to egzemplarz z dosłownie wysypującymi się karteczkami. Piszę karteczkami, bo sam rozmiar książki nie jest typowy. 13, 7 cm na 10 cm. Dodając do tego fakt, że w tamtych czasach jakość wydawanych książek pozostawiała wiele do życzenia plus to, że była to ongiś jedna z moich najulubieńszych książek, nie dziwi mnie to, że czytać ją trzeba ogromnie uważnie. A jest ona dla mnie dodatkowym skarbem z powodów osobistych, dostałam ją bowiem od bliskiej mi Osoby myślę, że z 39 lat temu. Kupiłyśmy ją współnie i odkąd ją przeczytałam, stała się ona dla mnie istotną książką. Tym bardziej byłam ciekawa, jak odbiorę ją teraz. A przypomniał mi o niej fak...